Dziś wiem, że każdy upadek,
który zaliczam, jest tylko przystankiem
na drodze do sukcesu.
Tłumaczę sobie to tak, że los chce, żebym chwilę poleżała
przed dalszą podróżą na szczyt ; )
Cokolwiek robisz,
rób to bardziej niż inni
to moje motto, które przyświeca mi, kiedy robię cokolwiek, w co chcę się zaangażować.
Uważam, że w biznesie i w życiu warto odważnie sięgać po więcej.
Fakt, czasem można się sparzyć, ale w końcu kto nie ryzykuje ma nudne życie.
A nudy unikam jak ognia.
Miałam wtedy 20 lat. Kompletnie nieprzygotowana i nieświadoma tego, z czym przyjdzie mi się zmierzyć, skoczyłam na głęboką wodę i założyłam pierwszą poważną firmę. Poważną, bo mniej poważne doświadczenia z biznesem miałam wtedy już za sobą, ale o nich opowiem innym razem. Pierwsi pracownicy, i to nie jeden, a od razu kilku, poważna sprzedaż i bardzo poważne pieniądze, jak na dwudziestolatkę… Byłam wtedy młodą, miłą blondyneczką i byłam święcie przekonana, że mój wiek i kolor włosów są odpowiedzialne za to, że mało kto traktuje mnie poważnie. Miałam ambicje zostać rekinem biznesu, więc bez większego zastanowienia przefarbowałam włosy na czarno i ruszyłam na podbój świata. Dziś już wiem, że to nie kolor włosów decydował o tym, czy inni traktują mnie poważnie i czy liczą się z moim zdaniem, ale wtedy było mi to potrzebne.
Kilka lat później zaliczyłam sromotną porażkę i bardzo poważne bankructwo. Jak widać, czarne włosy nie uchroniły mnie od upadku i prawdopodobnie mogłam wtedy startować do miana najmłodszego światowego bankruta. Trudno, wydarzyło się. Nie miałam czasu rozpaczać i rozpamiętywać porażki, więc wyciągnęłam wnioski i ruszyłam do przodu. Obiecałam sobie, że nigdy w życiu nie założę już biznesu, w którym nie będę w stanie wszystkiego zrobić sama, kiedy stracę pracowników.
To był niesamowicie ciężki dla mnie okres, ale dziś, z perspektywy czasu, cenię go najbardziej. To wtedy nauczyłam się większości rzeczy, które dziś potrafię. To wtedy przekonałam się, jak wiele może zdziałać człowiek, który jest zdeterminowany i nastawiony na cel. Kilka lat później prowadziłam już firmę, w której pracowało ponad dwieście osób, a trzy lata temu otworzyłam swoją własną restaurację, mimo, iż o gotowaniu nie mam zielonego pojęcia. Postawiłam sobie cel, że chcę mieć najlepszą restaurację w mieście i nie mam grama wątpliwości, że cel ten został osiągnięty. Nauczyłam się zatrudniać najlepszych ludzi i zarządzać firmą tak, aby nie chcieli odchodzić.
Kolejnym etapem mojego rozwoju był czas, kiedy zadałam sobie pytanie, co ja tak naprawdę chcę w życiu robić. Znalezienie na nie odpowiedzi było niezwykle trudnym zadaniem i zajęło mi prawie dwa lata. Dziś, kiedy podejmuję decyzję bez żadnej presji, z dużym bagażem doświadczeń i z poczuciem wysokich kompetencji w wielu dziedzinach wiem, że to, czego naprawdę chcę, to dzielić się moim doświadczeniem z ludźmi, którzy są na etapie, na którym ja już byłam.
Chcę pokazać Ci, jak wstawać po każdym upadku i jak osiągać w życiu to, czego naprawdę pragniesz. Prawdziwą radość daje mi to, kiedy obserwuję, jak ludziom wokół mnie odrastają skrzydła.